Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Puszcza.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sam oryginał, nie zaś fotografię, której nie zabrałem jako żywo. Dowiaduję się z twego listu, że dama odłożyła przyjazd. Tem lepiej! Ja pofolguję sobie w praktykach, których zażywam na odmłodzenie się, a ty będziesz mógł dojrzeć pilnych interesów. Kiedy przyjedzie Czarny Demian, — trzymaj się ostro z ceną lasu i z kontraktem, bo to cygan, choć kupiec obrotny i bogaty.
A że myślisz o odwiedzeniu mnie w Osowie, tegom się po tobie spodziewał. Jutro przyjeżdża do mnie moja siostra, pani Anna Dowbuttowa, z synami. Na jej imieniny, 26-go lipca, obiecali się do mnie państwo Oleszowie z Kurenicz i inni, kto łaskaw. Ponieważ wolny jesteś obecnie od oczekiwania zamorskich gości, ufam, że nie zawiedziesz naszej, bardzo dla mnie drogiej przyjaźni i zaszczycisz swą obecnością moje progi...”
Składało się pomyślnie: Edward zobaczy za jedną podróżą Sasa i Oleszów, zaspokoi też może swą ciekawość co do zaginionej fotografii. Był dzień 23-ci lipca starego stylu; tegoż dnia wieczorem zawitał do Turowicz “czarny Demian”, pierwszy poważny kupiec leśny.
Z kupcem nie poszło wprawdzie tak gładko, jak się Kotowicz spodziewał. Pan Demian — pan to już był z cyfry majątku, jeżeli nie z obyczaju — zajechał naprzód do rządcy Juchniewicza, i długo u niego siedział. Następnie razem z rządcą zjawił się we dworze. Chociaż nie nosił koszuli zapinanej na ramieniu, ani “armiaka”, lecz ubiór europejski, rozepchany przez atletyczne kształty, Demian przypomniał Kotowiczowi legendę o “Eljaszu z Muromia”, który siłę ziemi, zawartą w worku, chciał podnieść i zarzucić sobie na plecy: