Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   397   —

Ale Sworski, zamiast uśmierzyć się, odparł żwawiej, po dawnemu:
— A ja właśnie w tym podziale na prawicę i lewicę — czyto w sejmie, czy w szerszych kołach — upatruję groźne zboczenie umysłowe społeczeństwa naszego. Gdybyśmy byli normalni i sprawni do działania, w obozie zwanym „prawicą“ mieściłyby się już wszystkie odcienie myśli państwowej polskiej od prawego do lewego krańca. Lewica zaś dzisiejsza u nas składa się przeważnie z wrogów Państwa.
— Ależ bój się Boga, Tadeuszu! — zaperzył się nieomal Gimbut.
Błagalne spojrzenie pani Zofji zamknęło usta Gimbutowi. Sworski jednak tłumaczył się dalej:
— Charakteryzuję jaskrawo, generalnie. Mogę ci uczynić ustępstwa i przyznać, że na prawicy jest sporo niedołęgów; jednak stoją tam i najjaśniejsze głowy polskie, najczystsi patrjoci. Do lewicy zaś zabłąkało się trochę ludzi zdolnych i szczerze ojczyźnie życzących — zabłąkało się przez stary nałóg „lewicowy“, który w ostatnim okresie naszych dziejów uchodził za wyższy, za „inteligentny“, za „postępowy“ — ale ogromna większość tej lewicy to ludzie działający programowo naprzekór prawicowcom, albo jawnie lub podstępnie — na szkodę Polski. Tam przecie mieszczą się wszyscy Żydzi i inne obce narodowości, zamieszkujące Polskę, które nie udają nawet obywateli Państwa, są owszem rzecznikami państw i interesów obcych. A właśnie ta część najwyraźniej obca naszym interesom zabarwia wszystkie działania lewicy. Dlatego mówię, że lewica składa się przeważnie z wrogów