Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




14.

Trzy lata już szalała ogromna wojna na Zachodzie, od paru lat gniła i rozpadała się Rosja, a w tej zgniliźnie operował genjusz militarny niemiecki. W tym roku zaś wypełzła z tej samej zgnilizny potworna żmija rewolucji rosyjskiej.
Widział ją Sworski przy urodzeniu, w Piotrogrodzie, gdy jeszcze przybierała postać idealistyczną, niemal sielankową. Pracując tam w paru dziennikach polskich, studjował, o ile się dało, piekielną tragedję słabego cara, którego opętał potężny w swej przewrotności Cham, kierując nim i przez niego największą na świecie nawą państwową. A gdy nareszcie jeden ze zrozpaczonych krewniaków dynastji zamordował Rasputina, a pomimo to szerzył się dalej niezmierny chaos parlamentarny, ministerjalny; administracyjny i wojskowy, zaczął szemrać i wyć przez mroźne powietrze złowrogi powiew, który można byłe wziąć za gniew ludu. I rzeczywiście Duma państwowa zaczęła sobie poczynać buntowniczo i żądać od autokraty niesłychanych reform, a gdy car ją rozwiązał