Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   58   —

obecnie... No, zobaczymy listę kandydatów do Wielkiej Rady.
Pośpiesznie załatwił najpilniejsze sprawy domowe. Gospodarstwo, spoczywające już od roku w ręku ekonoma, szło jak młocarnia dawno nieregulowana, z podrygami i kołataniem. Nie było czasu dojrzeć i naprawić. Trudno — służba publiczna! Urodzaj tegoroczny powetuje niedokładności dozoru. — Ale były i inne pilne sprawy domowe.
Przed tygodniem przyjechał nauczyciel do Janka, pan Demel, młodzieniec zaledwie pełnoletni, a już wielce uczony. Cała rodzina oczekiwała z upragnieniem tego przyjazdu, bo Janek opuściwszy z konieczności piątą klasę gimnazyalną, kształcił się już od pół roku samodzielnie w domu rodzicielskim, jak Bóg dał. Z początku wziął się żarliwie do nauki z nowych podręczników, ale, przywykły do feruły szkolnej, nie mógł sobie dać rady bez nauczyciela, coraz bardziej zniechęcał się; wreszcie począł tęsknić nawet za tą szkołą, którą skądinąd krytykował — za nauką obowiązkową i wspartą żywem słowem, za emulacyą koleżeńską. Coraz mniej pracował i nudził się na wsi. W osobie pana Demla chciał znaleźć teraz kierownika i towarzysza, przyjął go z dziecięcym zapałem. Ale pan Demel nie bardzo okazał się przystępnym dla serdecznej poufałości, zamykał się raczej w swym charakterze profesorskim. Wymó-