Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   17   —

teczni: wysuwać ich można na posterunki, czasem na honorowe, czasem na stracone. Główną ich zaletą jednak pozostaje, że mają środki.
Kotulski kręcił się, a oczy mieniły mu się męczeńsko: widocznie wątpił o potrzebie takiego odsłaniania się przed nowym adeptem, w którym przewidywał pewną pobłażliwość dla arystokracyi.
Nie mylił się. Pan Budzisz, choć oświadczał się, zgodnie z tradycyą, za równością szlachecką, a nawet, skłaniając się do nowszych poglądów, uznawał równouprawnienie ludzi inteligentnych przy stanowieniu o sprawach ogół obchodzących, — odczuwał jednak przyjemność osobistych stosunków z autentycznymi panami, żywił dla tych starszych braci uczucia poniekąd pokrewieńskie. Nie przeszkadzało mu to piorunować na ich bezczynność, zwyrodnienie, a nawet zgniliznę — taką niezależność zdania poczytywał sobie za ozdobę — ale lubił z nimi obcować, gadać, i — o dziwo! — porozumiewał się z nimi bardzo łatwo. Był bowiem typowym polskim demokratą rycerskiego pochodzenia.
Zgadując to, pan Kotulski przerwał rozhukaną swadę towarzysza kilku pochwałami osób z arystokracyi należących do stowarzyszenia. Ten jaki miły! Tamten jaki ofiarny! Trzeci jakie ma tradycye form dyplomatycznych!... Zbierał co mógł przypomnieć...
Uspokoiło to trochę pana Apolinarego. Odru-