Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   136   —

— Co takiego?
— Czy nie jesteś Masonem, dobrodzieju mój, i to szkockiego obrządku?
Obstupuit tym razem pan Jan Rokszycki. Po chwili zaczął mówić energicznie:
— Słuchaj, sąsiedzie. Masoni nie budują kościołów katolickich, a ja jednak budowałem. Szkockiego obrządku nie znam, ale mój polski obrządek jest jasny dla każdego, który mnie zna.
— Nie alteruj się, kochany panie Janie. Skoro zapewniasz, że nie, już wypuściłem z uszu i z pamięci...
— Ale cię to gryzło, póki nie miałeś pewności. Przyznaj? A widzisz, nie każdy ma chęć i sposobność przyjść do mnie i zapytać. Tymczasem plotka rośnie i zniechęca ludzi do mnie. To jest niedozwolony sposób działania.
— At, słyszałem to tak, na uboczu — zagadywał pan Apolinary.
— Zawsze jednak wyszło to z waszej grupy.
— Nawet nie wiem, czy ktoś z naszych ludzi powiedział... Gdzieś, nie pamiętam, wyrwał się z tą bajką jakiś chłystek — komponował pan delegat dla osłonięcia swych przyjaciół politycznych.
I przystąpił do wykonania głównego swego zamiaru:
— Tandem tedy, dobrodzieju mój, gadajmy o rzeczy. Wracam z objazdu powiatu i skaptowałem, rzec mogę, wszystkich znaczniejszych, którzy