Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   98   —

Wobec tego wszystko marne. I to, że pan Apolinary przegra parę, czy kilka tysięcy — i to, że jest delegatem od pracy kulturalnej — nawet marna sama praca kulturalna! Największych ludzi, najszczytniejsze ludzkie powołania niebezpiecznie równać z gwiazdami i orbitami ich ogromnych krążeń. Niebezpiecznie z tak bardzo wysoka spoglądać na życie nasze, mrowiące się wielką lub małą polityką, na całej ziemi, lub tylko w Garbatce. Myśl, ogarniając wszechświat, rozrzedza się i gaśnie; nie pozostaje w niej dosyć siły do objęcia tej cząstki życia, którą jej sądzono zapłodnić do rozkwitu i owocu, aby potem połączyła się, pomimo naszej wiedzy i woli, z ogromnem życiem wiekuistem.
Zasłońmy więc oczy od widoków zbyt wielkich, a swawolną myśl ściągnijmy od gwiazd, od wzlotów zakazanych, do kąta ziemi, na którym się krzątamy.