Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zagranicznych. Za moim paszportem przejeżdża przez granicę kto inny z partji, z lekkim i niewinnym bagażem. Ja zaś uczesałem się inaczej i ogoliłem nawet wąsy — wyglądam na międzynarodowego eleganta i sam siebio nie poznaję.
Uciechę z tego wszystkiego mieliśmy już w pociągu z Helą. Zawołała odrazu, gdyśmy się znaleźli sami w przedziale po wyruszeniu z Berlina:
— Śliczny jesteś! zupełnie nowy! Zostań tak i nadal! nabrałeś fizjognomji jakiegoś władcy, innej zupełnie, niż wasze tam typy.
I dalejże przyglądać mi się, próbować, czy takie usta szorstkie są, czy drapią? Gdzież tam! wcale nie — i podobno mam minę pogardliwą.
— Mężczyzna powinien pogardzać kobietą, szczególniej w pewnych chwilach — to ci mówię, choćbym nie powinna — — pierwszy raz czuję coś jakby panowanie twoje nade mną.
Te wszystkie cuda psychologiczne z powodu, że ogoliłem wąsy!
Oswajaliśmy się powoli z tą nowością, która była źródłem rozkosznej zabawy, i przejazd kilkugodzinny z Berlina do Katowic minął aż za prędko. Nie poznałbym, ani nie umiał nazwać żadnej z przejechanych stacji, oprócz Wrocławia. Zresztą w połowie podróży zapadł zmrok, zapaliły się nad nami i zaczęły błyskać z zewnątrz pociągu światła. Pół dnia minęło trybem specjalnym życia zamkniętego w pociągu kolei żelaznej.
Szczelne zamknięcie rozpędzonej po szynach klatki mieszkalnej stwarza specjalny nasz stosunek do ruchu i przestrzeni i wywołuje specjalną też logikę instynktową. Szybkość jazdy zgęszcza i potęguje wrażenia. Jeżeli

197