Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie jesteście z Piastem! nie gada on z wami, skoro idziecie naoślep! On nie pomyliłby się tak niebacznie, tak zgubnie!

∗             ∗

Poszedłem na radę waszą, bogacze ziemi, jako delegat ludu, z żądaniem, abyście skarby swoje otworzyli ludowi, który mrze z głodu, walcząc za swoją i waszą przyszłość. Wyście zaś odmówili, zasłaniając się fałszowanem pismem Piasta, który niby zakazuje wam szafować na dzieło zniszczenia cennego jeszcze porządku, na wolność bezbożną.
Poznałem, że kłamiecie, że zasłaniacie się bogiem malowanym na tarczach waszych. Aja wam powiadam, że Bóg, który Jest, odwróci się przeciw bogom waszym herbowym, jeżeli serc i skarbów otwartych nie oddacie sprawie narodu.
I poznałem, że z Piastem nie trzymacie, że, chociaż krewnego, gotowiście go sprzedać za patent na niebronne tycie.

∗             ∗

Powróciłem tedy do „swoich“ i zastałem u siebie wiec Żydów, którzy wrzaskiem wielkim domagali się wydania im Piasta na śmierć, gdyż niweczy i zdradza sprawę ludu. A za Żydami krzyczeli robotnicy tępi i głodni.
Aż Rajkowski musiał zapewnić uroczyście, że niema Piasta w Warszawie, że tylko kogoś podobnego widziano, a gdyby i był rzeczywiście, to człowiek obłąkany i godzien tylko litości.

∗             ∗

Coś niebezpiecznego czuję w głowie i jak najmniej chcę pozostawać sam z sobą. Szukam — szukam —

180