Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




Haga, koniec maja 1899.

Dobrze wybrali sobie miejsce obrad rajcy powszechnego Pokoju. Hrabiowska Haga — Haga Comitum — jest ideałem letniego mieszkania dla ludzi pragnących wczasy swoje przystroić w pozory pracy historycznej, dla miłośników dobra ludzkości na odległość, dla dyplomatów niezmordowanych w wyrabianiu szanownego frazesu, osłaniającego własną i cudzą dążność do pilniejszych potrzeb — do złota i panowania.
Ostatecznie i ja, który tu przybyłem nie dla powszechnego, lecz dla własnego spokoju, mam zamiary podobno do tych delegatów Potęg. Nie tylko kolegować będę z łaciastemi krowami na szmaragdowych pastwiskach, nietylko patrzeć na wiatraki strzegące przesolonych eterów, nietylko leżeć pod błękitem na piasku nadmorskim w Scheveningen, ale i łudzić się pragnę, że moje wakacje holenderskie przyniosą pożytek, mnie i ludzkości, w postaci np. nowej książki.
Co za rozkosz nie być zależnym od skazówki zegara, który o 9½ wysyła do biura kolei, choćby deszcz lał, jak z warszawskiego dziennika, choćby cię wcielona Afrodyta zaplotem ramion trzymała przy porannej, pocałunkami osłodzonej, kawie! Tutaj, póki łagodne słońce rozświeca kraj ten najcichszy i miasto smaczne od czystości, mogę żyć pod niebem. Gdy mi za gorąco, lub za wietrzno, mam przytułek w takim Maurits-

1