Strona:Józef Weyssenhoff - Gromada.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 67 —

„Monitor Codzienny”, organ pojednawczy, streszczając w dwa dni później polemikę „Ludowca” z „Ojczyzną”, nazwał ją „wysoce znamienną”, gdyż każda ze stron wypowiedziała się do głębi swych przekonań i zmusiła najobojętniejszych nawet obywateli do namysłu nad sprawą, która „Monitorowi” oddawna leży na sercu. Zacytowawszy Wreszcie genjalną strofę wiersza X:

„Co jest pszenne, w mąkę mieś!
Co miłością — w serce weź!”

Postawił tę maksymę zamiast wniosku, który można było rozumieć, jak się komu podobało.
Pomimo tę pacyfikację „Monitora”, posypało jeszcze dużo replik i duplik, oraz artykułów Pism pomniejszych, z których każde właziło innemu na kark, aby okazać swą wyższość. Doszło nawet do paru wyzwań, ale że żaden z Horacjuszów, ani z Kuracjuszów nie został nawet do krwi zadraśnięty, wrogie obozy stoją dotychczas jeden przeciw drugiemu, gotowe dalej rozjaśniać sprawy publiczne.
Czemski przez tydzień warszawski zmęczył nerwy, czuł kwas i żółć w ustach. Fizycznie tęsknił do wsi, ale na wsi czekała go także walka, i to z tymi, z którymi tak sybarytycznie obcował w Sławoszewie! Mielno wymyka się z pod wpływu — trzeba będzie zwowu drzeć się, odrabiać, Zamiast budować. — — —
Parę gwiazd na wschodniej nieba stronie, gdzie już świt się przecierał, przypomniało mu naśle robaczki świętojańskie w ogrodzie Sławoszewskim. Rozśmiał się:
— Jak ten stary sadził przez rzeczkę!