Strona:Józef Weyssenhoff - Gromada.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




XIV.

Nazajutrz był już Józef Broniecki znowu poza Warszawą, w Lublinie, ale tym razem podał swój dokładny adres pani Obichowskiej i prosił, aby w razie najlżejszej komplikacji w sprawach rodzinnych zawiadomiła go przez depeszę. I nie pojechał na bylejaką lekkomyślną wyprawę, działał, owszem, pod wpływem serdecznego wzruszenia, które wywoływało w nim sprawną i przemyślną energję. Dowiedział się, że Stefan Czemski pochodzi z Lublina, gdzie mieszka też jego ojciec, doktór medycyny, i podążył odrazu do ośrodka powiadomień o człowieku, który już pewną rolę odegrał w życiu Manieczki.
Stanął po południu w hotelu „Wiktorja”, który pamiętał z wystaw rolniczych i innych odwiedzin bogatej małopolskiej dzielnicy. Broniecki znał Zresztą cały kraj i wszędzie w nim był u siebie; miał i tutaj szeregi przyjaciół na wszystkich piętrach społecznych, od braci szlachty aż do służby hotelowej. Dowiedział się łatwo, gdzie mieszka doktór Tomasz Czemski i, ogarnąwszy się trochę po podróży, poszedł do doktora.
Dzień grudniowy był pogodny, połyskiwał prawie wiosennie na pstrokatych murach, na wielce