Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   68   —

Skromność ministra wywołała gorące protesty, lecz już nie toastowe, obu starszych fabrykantów mydła, którym dogodny był dr. Powidło, gdyż nie wydawał przynajmniej żadnych zarządzeń tyczących się wyrobu mydła i wogóle nie przeszkadzał nikomu.
Powstał z kolei Robert Szaropolski i, zanim zaczął mówić, przybierał dość długo pozę, wahając się między typem Romea i Fantazego.
— Bertek mówi! — rozległ się nagle młody głos kobiecy z poza szpaleru oleandrów i współbiesiadnicy poznali, że są przedmiotem obserwacji licznej publiczności, pośród której siedziało kilku artystów i ładna Malankowska, tancerka bosa.
Uwaga rozszerzonego audytorjum podnieciła aktora i Bertek, czyli Robert, zdecydował się na rodzaj dowcipny, którego nasłuchał się w kawiarni „A rebours“. Zaczął pochwałę mydła. Według niego mydło było do niedawna w pogardzie u Cudnian, czego dowodzi legenda o Zabłockim, oraz pogardliwe zastosowania, jak „zamydlić oczy“, lub „mydłek“. Ale w nowszych czasach mydło stało się jedną z podwalin społeczeństwa. Nie mielibyśmy bez niego „arystokracji mydła“, która z powodzeniem zastępuje dawną, zaśniedziałą arystokrację; nie odczuwalibyśmy tak subtelnie wdzięków niewiast cudeń-