Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   33   —

stawił całą ohydą rządów w Cudnie w epoce przed wyzwoleniem. Od stolików zrywały się wybuchy śmiechu i oklaski młodych kolegów, Pobudzające entuzjazm publiczności. Gdy skonczył i odchodził, zmuszono go do powiedzenia jeszcze kawałka pod tytułem „Wańka-wstanka“, potem jeszcze słynnej „Ody endeka do knuta“. Publiczność dyktowała rozgłośnie tytuły tych utworów młodemu piewcy, który je uprzejmie wykonywał na zawołanie. Był to specjalista od biczowania Rosji i endecji.
Gdy skończył, Edwin Szaropolski rzeki do kuzyna Roberta:
— Dobrze, ale gdzież tu aktualność, zapowiedziana na afiszu? Tego wszystkiego już od trzech lat niema w Cudnie.
Robert zwlekał z odpowiedzią, więc Wurm posłużył objaśnieniem:
— Pan niedawno w Cudnie i nie wie, ile tu jeszcze zarazy moskiewskiej tkwi w społeczeństwie. My ją wypalamy gorącem szyderstwem.
Edwin pomyślał: może być!? — zanotował w pamięci wątpliwość: co to znaczy: my. A odezwał się jeszcze inaczej:
— Czy panowie nie dajecie tu piosenek o panujących stosunkach i osobach, jak Francuzi w swych kabaretach na Montmartre? Znala-