Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   313   —

tak rozumują inteligenci, skoro prawo brać pozwoli — dlaczegóżby nie brać? — —
— Ja mniej więcej tak samo objaśniam — ciągnął dalej Edwin. Ale najosobliwsze były w tem zebraniu głosy niby konserwatystów: większych ziemian, przemysłowców, prawników, ludzi spokojnych, kórzy tam liczebnie przeważali. Niektórzy z nich bronili gorliwie prawa własności, wyższej kultury rolnej, większej wydajności — a przecie nikt nie wątpi, że obszary dworskie lepiej są uprawne i więcej produkują, niż chłopskie. Takie rozwijali teorje notoryczni prawicowcy. Gdy jednak przychodziło do wniosku, czy proponowana reforma ma być przyjęta, czy nie — prawie wszyscy chowali teorje w zanadrze i rozkładając ręce, przypuszczali, że reforma przejdzie, bo taki już jest duch czasu.
— A co to jest: duch czasu? — syknął Joachim, przybierając swój wyraz twarzy satyryczny i wyzywający.
— No... nie wie stryj, co jest duch czasu? Proszę mnie nie gnębić — ja nie mówię od siebie, tylko powtarzam.
— Ja też odpowiadam tamtym panom. „Duch czasu“ należy do algebry retorycznej, niedopuszczalnej w obradach o sprawach obchodzących ogół, ani w żadnem ścisłem rozumowaniu.