Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   246   —

jakichkolwiek obowiązków względem niewiasty wysoce wymagającej, a na towarzyszkę pracy niezdatnej. Nabył Znojno nie dlatego jedynie, że była to niegdyś posiadłość rodzinna, lecz jako kawał dobrej ziemi, pewną lokatę kapitału i podstawę stosowną do rozmaitych przedsiębiorstw produkcyjnych. A czy stary stryj chełpić się będzie, że on miał pierwszy te zbawienne pomysły — to było Edwinowi obojętne. Cieszył się raczej, że zadowolił stryja.
Bo Joachim był prawdziwie uszczęśliwiony i, jak obiecywał, — odmłodniał. Dopiął swych długo żywionych zamiarów: „pognębił rasę aktorską“ i ujrzał w ręku Szaropolskich rodzinne gniazdo, do którego natychmiast się przeniósł, na gorącą prośbę Edwina. Służył mu za administratora folwarku i doradcę do spraw rolniczych, a otrzymał w zamian stanowisko i tytuł „starszego pana“; przewiózł tu swe meble, książki i tokarnię, przylgnął odrazu do ścian i kątów, jakby w nich od lat dziecięcych rezydował. Sielanka stryja z synowcem udawała się dotychczas wybornie; nawet Joachim, zbywszy ciężaru z bark i z mózgu, wyprostował się, nabrał manier starego „dziedzica“ i bardzo już rzadko zrzędził.
Powróciwszy do Znojna w środku nocy, Edwin poszedł spać, nie budząc stryja, przespał smacznie aż do późnego ranka, a gdy ocknął