Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   195   —

a nietylko wiedzieć i czekać, co się stanie. W twoje ręce, Edwinie.
Wypił ze smakiem i nieco się udobruchał.
— Trzeba czasem zażyć szczyptę lekkomyślności; inaczej mógłby się człowiek struć goryczą własnych myśli.
Posiadka, w ukojeniu i harmonji, przedłużyła się prawie do północy.
Gdy Edwin wrócił do swej fabryki, już w bramie usłyszał gwar uczty w lokalu kancelaryjnym. Nawet przez podwójne okna dolatywały rozszalałe wybuchy śmiechów po pauzach oznaczających zapewne okresy jowjalnej przemowy; iskry dowcipu, mniejsze i większe, zapałały proporcjonalne wytryski bachicznego zadowolenia.
— Ci przynajm niej zażywają lekkomyślności całą gębą.