Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   193   —

Goście spojrzeli z zaniepokojeniem na gospodarza, który tak nieubłaganie traktował sprawę, ale on skinieniem ręki niecierpliwem dawał znak, że chce się dogadać.
— W każdem przedsięwzięciu, a tem bardziej w ważnych sprawach politycznych, trzeba wejrzeć przedewszystkiem w istotę rzeczy, nie zaś oglądać się na poboczne względy. Wre wojna żydowska na całym świecie, a godzi głównie w nas. Żydzi rozbestwili hordę bolszewicką, pomagają do odwetu Niemcom, sprzymierzeni są ze wszystkimi naszymi wrogami; z Cudna chcą uczynić swą ziemię obiecaną. Wojna to! — nic co innego. Nie pora na litość dla następujących wrogów.
— Gdyby jednak zawrzeć z nimi pokój, stryju?
— Pokój zawiera się z nieprzyjacielem, który po rozejmie ustępuje z ziem napadniętych, — Żydów zaś mamy pośród siebie. Paktuje się z osobami dotrzymującemi paktów — Żydzi zaś wierni są jednemu tylko przykazaniu: oszukaj i wyzyskaj goja! Walczy się szlachetnie z przeciwieństwem zdań i dążeń, ale śmiertelną zarazę trzeba zabić.
Ani Edwin, ani kapucyn nie podnieśli już sprzeciwu. Zasępili się wszyscy trzej współbiesiadnicy, a Joachim, pochylony, rozparty oburącz