Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   192   —

ców: silnych i słabych: silnych, aby ich użyć za dźwignię swych światowych interesów; słabych, aby ich jeszcze osłabić, związać i do cna wyzyskać. Oszukują zasadniczo jednych i drugich, ale silnych się boją, słabych zaś prawic lubią, że są tak podatni do odrwienia i wyzysku. Dlatego Żydzi upodobali sobie Cudno i ziemię cudeńską. A dzisiaj, gdy urośli w potęgę, chcą to poczciwe Cudno, gdzie ich jest już tyle i od tylu wieków, ogłosić za własny kraj, za własne państwo wspólne z autochtonami. Że zaś krew Kobów burzy się przeciw tak impertynenckiej propozycji, Żydzi kokietują u nas międzynarodowych protetokratów, wielbicieli Niemców, podejrzanych aferzystów, oraz różne grupy oślepłe na oczywisty pożytek krajowy. Ponieważ jednak krew Robów, antysemicka z instynktu i z przekonania, przeważa w ziemi cudeńskiej, Ahaswerus wypowiedział jej wojnę — nie taką, jak sądzisz, polemiczno-dziennikarską, lecz wojnę zażartą, poruszaną z bardzo daleka, sprężynami szatańsko ukrytemi, wojnę o panowanie jednej, lub drugiej rasy na tej ziemi. Nie widzisz tego, Edwinie?
— Poniekąd... ale czyż ta wojna wymaga aż takich środków jak wypędzanie z kraju miljonów ludzi, albo jeszcze co gorszego?
— Jeżeli się zaczną masowo wynosić, nic gorszego im się nie stanie.