Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   189   —

rych nienawidzi; przywiązany jest tylko do terenu, na którym pasorzytniczo żeruje. Znajdzie sobie jeszcze miejsce na kuli ziemskiej. My ich mamy pod każdym wzglądem dosyć. Poznaliśmy gruntownie, jak się stają obywatelami cudeńskimi i jak się nam odpłacają za tolerancję. Zresztą nie na miejscu jest troska o cierpienie wroga, gdy się z nim właśnie walczy, gdy wybuchła już najzaciętsza od początku naszej ery wojna żydowska.
— No, wojna? Tak to chce stryj nazywać. Są zaognione stosunki, są niezgodne interesy, grzechy obustronne, zapewne cięższe ze strony Żydów — ale wojna?...
— Ty jej nie widzisz?! Ocknij się, człowiecze. Żydzi wypowiedzieli wojnę rasie aryjskiej i cywilizacji chrześcijańskiej na wszystkich frontach, a przedewszystkiem następują na nas. Nigdy w dziejach nie było tak zuchwałej i tak zorganizowanej ofensywy żydowskiej. Ahaswerus przygotowywał ją przez parę tysięcy lat, a dzisiaj spróbował ją wykonać, korzystając z osłabienia państw, ze zgnilizny, spowodowanej przez najkrwawszą z wojen. Zaczęło się to od sojuszu z Prusami. Ahaswerus — nie ten już wieczny tułacz ubogi, ale potentat, posiadający połowę złota globu, przemożny wpływ na rządy