Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   156   —

wał trzy tygodnie, a ponieważ wymagał szybkiej odpowiedzi, Szaropolski posłał Marcina po południu z depeszą do urzędu telegraficznego. Jednak Marcin nie mógł wysłać depeszy, bo telegrafiści otrzymali tego dnia ulgę w pracy od południa „na zakupy przedświąteczne“.
Po tych doświadczeniach Szaropolski odczuł cały rygor przykazania „pamiętaj, abyś dzień święty święcił“, rozszerzonego w Cudnie na okres dwóch do trzech tygodni.
Gdy spotykał na swej drodze ciężkie zapory, Edwin miał zwyczaj zatrzymywać się badawczo i śledzić, przez jaką lukę te zawalidrogi mogłyby przepuścić jego zamiary. Taki był dotychczas jego stosunek do istniejącego w Cudnie rządu. Tutaj się jednak w swych kalkulacjach przeliczył — rząd cudeński był zawalidrogą prawie nieprzepuszczalną. Teraz, wobec wybuchu epidemji świętowania, Szaropolski uznał, że nic mu nie pozostaje do czynienia w dziedzinie praktycznej; zapragnął więc użyć przymusowy okres świąteczny na korzyść swych zasobów intelektualnych, na pomnożenie swego „oczytania“.
Jak nie zapomniał na obczyźnie ojczystej mowy, której stale używał w rozmowach z ojcem i studjował teoretycznie, tak też i literaturę krajową znał nieźle, zwłaszcza w jej arcydziełach. Ale zaledwie była mu znana literatura naj-