Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   151   —

Uprawia sztuką bardzo specjalną, przytem muzyką — gra podobno koncertowo...
— Każda, która stanęła przed rampą, w przebraniu, choćby w roli trzeciej dziewczyny z tłumu, jest już aktorką. — Nic mówię o talencie, lecz o zakażeniu psychiki adeptki. Każda, która poczuje tak zwane „powołanie sceniczne“, jest już dla życia normalnego stracona.
— Stryj chyba mówi żartem?
— Takim żartem, że jest w nim nie połowa, lecz dziewięć dziesiątych prawdy.
— To już stryj dla zawodu aktorskiego niemiłosierny.
— A ty byś chciał, żebym przyklasnął twoim zamiarom względem panny Malankowskiej?
— Żadnych zamiarów nie mam, jak już powiedziałem. Prowadziłem dyskusję tylko akademicką.
Przerwała się rozmowa bez zadowolenia obu stron. Joachim przekonał się, że Edwin słucha jego rad i namów zaledwie z uszanowaniem, lecz nie da sobą kierować; Edwin doszedł do spostrzeżenia, że stryj ma trochę za starożytne pojęcia o życiu i ludziach. Obaj jednak nie chcieli osłabić swych przyjaznych stosunków, pożegnali się więc uprzejmie, nie potrącając już o punkty sporne. Joachim przyrzekł zająć się natychmiast