Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   144   —

sypać się z wagonów. Wszystkiego można się spodziewać po tutejszych porządkach.
— Już to porządki są... niewyraźne — odezwał się znowu dyrektor. Mam jeszcze świeży dowód. Polecił mi pan szef zbadać, jakiem prawem nasza oferta angielskiego sukna została odrzucona po formalnem jej przyjęciu.
— Otóż właśnie. Dowiedział się pan?
— Jakiem prawem — dotychczas nie mogłem dociec. Ale mam stwierdzone fakty. Komisja umundurowania nabyła sukno niemieckie po 15 marek za metr od cudeńskiego kupca pana Rosendufta.
— Piętnaście marek! Rosenduft! — ależ to pierwszorzędny skandal! — oburzał się Edwin.
Joachim poprosił znowu o bliższe objaśnienia, więc opowiedziano mu szczegóły sprawy: sukno angielskie, wyborowe, zaofiarowane zostało po 7 marek za yard, przyjęte przez wyższego urzędnika intendantury, a w pięć dni potem zakupiono sukno niemieckie, zapewne gorsze, po 15 marek za metr, czyli dwa razy drożej, i to od Rosendufta, osławionego paskarza.
— Tak — orzekł Joachim spokojnie — to jest jeszcze jeden kryminał urzędowy. Czy panów to dziwi?
— Trzeba opublikować! interpelować u ministra! — twierdził Edwin zapalczywie.