Przejdź do zawartości

Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

praktykowanym zwyczajem. Zacietrzewienie w walce posuwało się do dawania nie obrazu, lecz karykatury przeciwnika, do spotwarzania go, dochodzącego do granic spotwarzania narodu. I doszło do stosunków, że ktoby celem wyrobienia sobie sądu wysłuchał mowy różnych przeciwników politycznych, przeczytał ich pisma, a wierzył w ich słowa, musiałby nabrać przekonania, że wśród polityków wogóle niema ludzi rozumnych ni uczciwych, musiałby zwątpić o społeczeństwie, zgorzknieć, stracić wiarę w ludzi i stosunki. A skutek ten to bynajmniej nie teoretyczna hipoteza tylko. Obniżony i roznamiętniony ton zgromadzeń dogadza tylko gruboskórnym naturom, omijają je coraz więcej ludzie wyższej kultury; coraz rzadziej padają tam słowa spokoju, pouczenia, coraz więcej sieje się nieufność, zazdrość, namiętność, brutalizuje się instynkta, radykalizuje idee słuchaczy, obniża ich aspiracye. Nie kulturę polityczną krzewi taka akcya, lecz zdziczenie, a to jest antytezą politycznego działania, które ma przecież podnosić i rozwijać ludzi, krzewić dobrobyt. Działanie wbrew najwyższemu celowi jest wprost nierozumnem, obniżanie kultury narodu jest wprost zbrodniczem, a która z tych kwalifikacyj jest ostrzejszą, trudno orzec wobec słynnej tezy Tailleyranda, że w polityce folie est plus qu'un crime.
Działanie takie to poświęcanie trwałych interesów narodu dla chwilowych partyjnych korzyści. A gdy raz przyjdzie do takiego wysunięcia na czoło interesu partyjnego, chociażby ze szkodą interesu narodowego, to ten stan umysłów i dążeń pcha coraz dalej na błędną i zgubną drogę. Przedewszystkiem ogranicza się poparcie jedynie do ludzi oddanych partyi bezwzględnie, usuwa się niezależnych, mających swe własne zdanie, nieskorych do poświęcenia zasad i przyszłości kraju dla chwilowych interesów partyi. W żargonie partyjnym mówi się o tych ludziach, że na nich liczyć nie można, ergo usuwa się ich, pomimo pozornej zgody w zasadach, ale oni uważali par-