Przejdź do zawartości

Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
I.

Z pośród nowożytnych myślicieli wielkie na mnie niegdyś wywarły wrażenie pisma Carlyle'a i Ruskina, i utkwiły mi w pamięci z dziełka pierwszego z nich, pod tytułem: Past and Present, owe wywody stwierdzające, że nie zasada największej osobistej szczęśliwości, lecz zasada najwyższej szlachetności powinna być podstawą i praktycznego życia jednostki i ustroju społecznego. I zapamiętałem jego ponure, a tak głębokie i prawdziwe słowa: »Przechodzi krótki, szumny dzień ze swymi hałaśliwymi upiorami, biednemi, pozłacanemi koronami; nastanie boska, wieczna noc… z milczeniem i prawdą. Coś zrobił i jak? Szczęście, nieszczęście, wszystko to było zapłatą, jaką dostałeś, którąś już wydał, a teraz gdzie jest twoja praca? Pokaż nam, coś zrobił?« Podobne upomnienie zostawił nam Krasiński w tragicznem pytaniu poza grób: »zaco życie w życia chwili z taką pychą roztrwonił?«
A nie pomnę już, który z wielkich myślicieli w podobnym toku myśli zwracał uwagę na doniosłe bardzo znaczenie katolickiej zasady, wprowadzającej obowiązek peryodycznego czynienia rachunku sumienia. A myśliciel ten stwierdzał dalej, że zawarta w rachunku sumienia krytyka i ocena przeszłości może i powinna być punktem wyjścia dla poprawy życia, unikania i zaniechania tego, co ujemny wywołało sąd; o ile zaś nie zabraknie silnej woli, aby postępowanie swe zastosować na przyszłość do