Przejdź do zawartości

Strona:Józef Milewski - W sprawie utrzymania ziemi w naszem ręku.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czego się mamy spodziewać, wiemy, że tylko natężona praca i przezorność, że „wspólna moc tylko zdoła nas ocalić.”

Musimy więc skupiać swe siły i sami w sobie znaleźć dość energii i chęci i mocy, by nic nie utracić z narodowego mienia, by wszystkie narodowe wypełnić zadania. Tych spełnienie niemożebne bez środków materyalnych, bez siły ekonomicznéj, gdy wszystkie nasze instytucye, tak nam potrzebne, ofiarnością naszą tylko stoją i gdy nasza praca narodwa tylu potrzebuje ludzi, którzyby mogli bez wynagrodzenia spełniać swe nieraz mozolne urzędy. Trzeba więc utrzymać narodowi i tych ludzi i te siły, trzeba, jak już mówić Staszyc[1] „dzisiaj taki rząd u siebie ustanowić, tak wolność osobistą i własność ziemi urządzić, by z tego urządzenia jak największe dla rzeczypospolitéj wypadały podatki.” A nam dla sprawy naszéj narodowéj wielu i wielkich w ludziach i w groszu potrzeba podatków. Właśnie dla tego, że nam zamknięta droga do urzędowych narodów, właśnie dla tego, że po dziś dzień żywioł polski po miastach jeszcze jest bardzo słabym, bardzo słabym się czuje i sił nabrać nie może bez współdziałania rolnictwa, gdyż miasta polskie tylko w polskim mogą się rozwijać kraju, tylko tam, gdzie na otaczających je wsiach i zagrodach rodacy mieszkają, właśnie dla tego, że wszystkie nasze narodowe instytucye w skutek powyższych stosunków, poparcie swe przeważnie z sfer rólniczych otrzymują, że do dziś przeważna większość polskiego ludu rolnictwem się zajmuje z zawodu, odgrywa rolnictwo w naszém życiu narodowem znacznie jeszcze ważniejszą, niż gdzieindziéj rolę, my tém więcéj o utrzymanie go przy siłach, o podniesienie jego zamożności i wydajności się starać winniśmy. Każdemu narodowi na tém zależy, aby własność ziemska w ręku krajowców się znajdowała, by obca, wroga rodzinnemu żywiołowi kolonizacyjna ludność nie zajmowała łanu po łanie i wioski po wiosce; i nam na tém zależeć musi, a dla nas staranie się to zawiera równocześnie wymaganie utrzymania ziemi naszéj w ręku dzisiejszych właścicieli. Wszystko, co temu szkodzi, jest dla nas politycznie szkodliwem, tak jak wszystko, co to wspiera, jest dla nas politycznie korzystnem, bo dopóki dzisiejsi właściciele na swéj ziemi się trzymają, jest ona w naszém, jest w polskiem ręku, a gdy oni upadną, któż ich za-

  1. Przestrogi dla Polski, str. 52.