Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 4.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wielka tu różnica od dworu Firlejów, Tarłów, Zborowskich, co się uczyli przepychu za granicą i wrócili bardziej cudzoziemcami niż Polakami. Na dworze jak na twarzy Pawła kasztelana Kijowskiego i Fryderyka wojewody Podlaskiego, jak w mowie ich znać starych Litwinów, ludzi odrębną na sobie zupełnie powłokę noszących. Oba bowiem, jeden pobytem w Rusi moskiewskiej, drugi poselstwy do Moskwy, nabrali coś obyczajów tamtejszych, stroju nawet i miny; choć oba dobrowolnie tam żyć nie chcieli. Otaczający dwór ze szlachty rusko-litewskiej złożony, nie wytwornie strojny, nie szczebiocący układnie, wyglądałby dziko przy Firlejowych lub Łaskiego dworakach. Barczysty to lud, chmurnych wejrzeń, potężnych rąk, zawsze do szabli gotów, nieustraszony i nie ważący słów swoich na szali grzeczności i tak zwanej wówczas polityki.
Barwa szara okrywała dworskich, koni ich mierzyny, siodła skórzane, pasy ze skóry palonej, szable w żelaznych pochwach, kołpaki futrzane na głowach; a suknie panów i sług staroświeckim jeszcze krojem. Włoskiego tu nie zobaczy się ubioru, tak zwyczajnego w Polsce, ani hiszpańskich płaszczów, ani węgierskich maszkarnych przebierań; ale delje długie, kontusze po kostki ciemne, opończe szare. Klejnotów też nie ma wiele na pokaz, a ma je kto, to chowa od wielkiego święta.
Izby tego domu Sapieżyńskiego (gdyż naówczas pałacem go jeszcze zwać nie było można) nie wszędzie nawet obite były, po większej części nagie i pobielane tylko. Za cały sprzęt w nich ławy dębowe i jesionowe stoły, krzesła proste, piece kaflowe; w oknach szyby małe ołowiem oprawne, od tyłów nawet pęcherzem pozaciągane, podłogi sosnowe, potrzęsione jedliną, łoża twarde.