Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 1.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IX.
LAGUS.

W bursie do której wpisany był Maciek panował nazajutrz rozruch jaki zwykle oznajmuje wyjście żaków ze szkoły. Było to po południu, Pudłowski kręcił w zamku kluczem dobywając się do swego mieszkania, dziatwa tymczasem zbiegała hałasując ze wschodów, śpiewała, krzyczała i rzucając po kątach książki, linje, papiery, wybierała się za jałmużną...
U drzwi pod obrazem św. Grzegorza biskupa dzielili się żacy na kupki, pobrawszy garnuszki swoje w ręce, książki pod pachę, torebki na plecy.
Każda gromadka puszczała się w swoją stronę, rozpoczynając śpiewać cienkiemi głosy pieśni znajome mieszczanom krakowskim, wywołujące jałmużnę.
Jedni usiedli niedaleko bursy, pod murem cmętarza i kościoła, wywodząc śpiew i czekając miłosierdzia przechodzących, drudzy puścili się samopas do domów, w których służbę sprawując, kawałek chleba zapewniony mieli, inni kupkami w porządku od bramy