Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Męztwa potrzeba i cierpliwości — dodał — wszystko to, mam nadzieję, dobrze się skończy. Tymczasem wielki ciężar mi spadł z serca, słysząc, że panna moja kawalerem się nie zajęła. To lepiej, to stokroć szczęśliwiej. Zobaczymy więc i z zimną krwią wyważemy wszystko... Proszę tylko pamiętać o tem, że pozycya na świecie potrzebna... i że — zamążpójście dla osoby niemającej rodziny... nadzwyczaj ważnem się staje, dając jej to właśnie na czem jej zbywa.
Tekla westchnęła po cichu z rezygnacyą, nie odpowiadając nic.
Właśnie Filipowicz po cichu drzwi uchyliwszy badał czy już wnijść może nie przerywając rozmowy, gdy Mecenas nań skinął, a panna pożegnawszy go wejrzeniem serdecznem, wymknęła się drugiemi drzwiami.
— Otóż — jak się zowie — rzekł z tajemniczą miną, zbliżając się Filipowicz, stanęło na tem, krawatka niebieska ujęta pierścieniem z turkusem, rękawiczki brązowe glansowane, chustka w ręku batystowa kafowa ze szlakiem szerokim białym... będzie Mecenas pamiętał?
— A jakże! roztargniony począł powtarzać Borusławski, krawatka kafowa, rękawiczki niebieskie, chustka... nie pamiętam...
Filipowicz w ręce plasnął z rozpaczy i ofiarował się zanotować dosyć skomplikowane oznaki, po których poznać było można pana Maksa — jakoż wprowadził Mecenasa do swojego pokoju i tu podał mu na piśmie rejestr żądany.
Borusławski schowawszy go do kieszeni, zaraz á langlaise, chciał się usunąć, nie żegnając nikogo