Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i bardzo ładna, podobała się cioci, wychwalała ją pani z Villamarinich, która ją przecież najlepiej jak własne dziecię znała, posag problematyczny wydawał się zdala olbrzymim... pan Maks więc zakochał się z największym apetytem i wielkiem przejęciem swą rolą.
Naczelniczka pensyi była pewną, że bądź co bądź rodzice bogatej panny, ukrywający się tak starannie, nie mogąc jej dać imienia swego, szczęśliwi będą i wdzięczni, wydając ją za pana Maksymilijana Ludwika, z Rabsztyna Rabsztyńskiego.
Snuło się to już powoli od roku, gdy nareszcie dobre intrydze założywszy fundamenta, uznała pani z Villamarinich, że należało objawić o tem opiekunowi panu Borusławskiemu, aby ten doniósł gdzie należy.
Co się tyczy panny — jakkolwiek ona dosyć była grzeczną dla pana Maksymilijana, który się często bardzo z nią spotykał w pokoju pani z Villamarinich, nikt jednak nie mógł zaręczyć co się w jej sercu działo... i jak była w istocie usposobioną dla pretendenta.
Panna Eufrozyna wyrażała się o niej że jest charakteru flegmatycznego i temperamentu lodowatego, czasem ją zwano nieodgadnioną — pochlebiano sobie jednak iż piękny Maks serce jej podbić musi. Maks Rabsztyński pięknym był w istocie, ale mimo iż mu tu wiele zalet przyznawano — nie odznaczał się niczem tak dalece, oprócz wielkiej do życia ochoty... Jako bardzo ładny chłopak miał łaski u starszych pań, i wdzięk jego młodzieńczy zaślepiał równie panią samą, jak pannę Eufrozynę z którą, mimo jej szpetoty, umiał być bardzo czułym... Miał ten szczęśliwy temperament i usposobienie pan Maks, że dla niego dosyć było być niewiastą, aby zyskać jego względy.