Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— E! e! kiedy szlachcianka! odparła Baronowa — oczywista rzecz że ta żebranina to musiała być jakaś pokuta... Może mu spowiednik ją nakazał, kto to może wiedzieć? Żeby się Maksio był ożenił, słowo daję, nie pisnęłabym słowa, byłby Rabsztyński oczyścił, panna niczego... a tak!
Filipowiczowie spojrzeli po sobie.
— Historya z tysiąca nocy! odezwała się pani z Villamarinich — i proszę pani Baronowej, że to u mnie na pensyi musiało się stać! u mnie!
— Historya z tysiąca nocy! słowo daję — westchnęła Baronowa.


KONIEC.