Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siostry na pensyi... Ile razy je odwiedzał, panna Tekla była konsygnowaną, słowo honoru — jak się zowie — konsygnowaną, niewolno jej było ani nosa pokazać — cóż z tego, siostry... stosunki utrzymywały.
Mecenas chciał coś powiedzieć, Filipowicz pochwycił go znowu za rękę i mówił dalej:
— Muszę tu dodać że Rabsztyński jest ze znacznej familji. Fiu! fiu! kolligacye ogromne.... Majątek — no tego tam tak dobrze nie wiem — ale ma... wyszedł z opieki, samowładny czyli inaczej i lepiej mówiąc — sobą władny — albo raczej samoistny.... bądź co bądź, jak się zowie.... mówi że się chce żenić.....
Tu się tryumfalnie rozśmiał, spojrzał na mecenasa, ten miał oczy spuszczone i głową kręcił. Już pan Borusławski usta otwierał, gdy Filipowicz jakby na to czekał tylko, pochwycił go za rękę i nie dając mówić, począł szybko:
— Za pozwoleniem Mecenasa — jedno słowo.... Ot idzie — jak się zowie, iż pańskiej pupilli origo pochodzenie, familija, — ciemne są i zakryte... niewiadome....
— Tak — rzekł mecenas — a ja nie mam prawa wyjawiać tej tajemnicy, bo mi została powierzoną nie bez przyczyny — pod uroczystem zapewnieniem iż jej bez zezwolenia — nie zdradzę.
Filipowicz gębą i brwiami poruszał, na krześle się rzucając i podrygując.
— Szanuję tajemnicę, szanuję, szanowaliśmy, jak panu Mecenasowi wiadomo.... szanujemy, szanować będziemy... mówił profesor, lecz dla naszych pupilli