Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mów mi co jeszcze o tej Hoymowej — poczęła zaraz nastając. — Mnie się zdaje, że ty chcesz oszczędzać mnie, a ja na wszystko zdawna byłam i jestem gotową.
To co spotkało Haugwitzową, Königsmark, czeka i księżnę Cieszyńską. Co mówią o niej.
— Chwała Bogu — przerwał niemiec — żeś w. ks. m. przygotowaną. Mówią w istocie, że król zajęty nią mocno, że ją chce Hoymowi odebrać i znaczną sumę na to przeznaczył.
— Gotów koronę stracić — wyrwało się księżnie — nie będzie za co nowych dział kupić, tyle ich postradawszy, ale fantazyi dogodzić musi.
— Nie wiem tylko, czy się na ten warunek zgodzi, jaki mu postawiła Hoymowa, bo się domaga, aby jej na piśmie dał przyrzeczenie, że gdyby królowa zmarła, z nią się ożeni.
— At! — wyrwało się gwałtownie z ust pięknej Urszuli. — Myślicie, że nie podpisze? Gotów dyabłu duszę oddać na cyrograf, a nie ustąpi. Po kilku miesiącach każe odebrać pismo i ją jak nas odprawi.
Witke dał się jej wyburzyć.
— To zapewne wszystko coś mi miał do doniesienia? — poczęła Urszula.
— Z tem chyba, że niektórzy twierdzą, jakoby król August nawet już ów cyrograf podpisał.
Księżna pobladła, ale się natychmiast przemogła. Podumała chwileczkę.
— Ja zawsze wolę — wyrwało się jej — nie łudzić się nadaremnie, a radzić zawczasu, jak złemu zaradzić.
Mówiła to drżącym głosem, widać było, że się dotąd łudziła jeszcze, a teraz mierzyła całą głębinę swego upadku. I ona była tak prawie jak królową i ona o koronie marzyła, a teraz...
Twarz jej pobladła, łzy się potoczyły z oczów, ale wnet je gniew przyszedł osuszać.
O! gdyby była mogła się pomścić! Niestety! Au-