Ukołysawszy ją tak Grądzka uznała właściwem dla samej dystrakcyi przywołać Witkego, ale u progu szepnęła mu.
— Jeżeli W. Mość masz co niedobrego jej zwiastować, bo to teraz taki czas szelmowski, że nam wszystko idzie na przekorę, nie występuj że odrazu... Biedne kobiecisko strasznie zbolałe.
Witke dał znak, że położenie rozumiał i wszedł do izby.
Piękna Urszula leżała na łóżku naprędce zasłanem z oczyma na wpół zamkniętemi, jakby obumarła, lecz zobaczywszy Witkego, którego niecierpliwą była badać, zerwała się tak żywo, tak silnie, jak gdyby wcale nie została dotkniętą niczem.
Zawsze taką była, równie łatwa upaść i podźwignąć się.
— Co mi masz do powiedzenia? — poczęła nacierając... zmiłuj się... Pewnie Grądzka, która mnie pieści, zalecała ci mnie oszczędzać, ja proszę, nic nie taić? Gdzie król, co robi? co myśli?
Załamała ręce.
— Biją go i biją... Żołnierzy mu zabierają, działa, nawet kasę wojskową! mówią, że beczkę złota Szwed po ostatniej batalii pochwycił! Ci wasi sascy generałowie! co oni warci, te Flemingi, te Karlowice i wszyscy wielu ich tam jest. Na paradzie to bohaterowie, a na placu boju gorzej ciurów...
I ręce tak łamiąc ciągle, poczęła chodzić po pokoju. Witke stał dotąd milczący.
Nagle przypadła do niego.
— Ale to do mnie nie należy — rzekła — mów mi prawdę? Co słychać z Drezna? co z Lipska? co August myśli? O mnie już jakby zapomniał, a ja tu za niego w ogień się rzucam.
Wlepiła oczy w Witkiego, który stał smutny i chmurny. Miał litość nad tą kobietą biedną, wyobraziwszy sobie, iż ona namiętnie była do króla przywiązaną, że na niestałości jego straszliwie cierpieć będzie. Dla
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/81
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.