Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stereotypowym uśmiechem, który mówił: „Nie zwyciężysz mnie, zniosę wszystko, ale wara, gdy przyjdzie do odwetu!
Ostatniego dnia, po pożegnaniu z lordem, wpadł August do swego apartamentu w Lipsku z Flemingiem razem, wołając.
— Nareszcie!
Dnia tego nie łamał już nic i rzucił się na krzesło z fajką, długiem stojącego przed sobą Fleminga, wytrzymując milczeniem.
— Koniec już temu — dodał naostatek — nieco cierpliwości, a odwet musi nastąpić, na Karolu, na Leszczyńskim, na wszystkich, którzy mi się zadłużyli... Altranstacki traktat! — dodał — śmieję się z niego, byłem zmuszony... nóż na gardle miałem. Imhof i Pfingsten przekroczyli daną im instrukcją — odpokutują za to...
— Uwięzieni są oba — rzekł Fleming, ale ja...
— Ani ty, ani nikt w świecie niech się napróżno nie ujmuje za nimi — rzekł król pośpiesznie. — Ja czy oni są winni, dla oczu ludzkich, dla sławy mojej muszą paść ofiarą. Powinienbym ich, jak dezerterów z pod Wschowy, na rynku w Dreznie kazać powiesić obu...
To mówiąc wstał. Fleming łagodnie zaczął go skłaniać do tego, aby o Polsce myśleć przestał i cały się Saksonii poświęcił. August spojrzał na niego bystro i ramionami zżymnąwszy, odwrócił się od niego.
— Nie mów mi o tem — odezwał się. — Tymczasem Car Piotr tam czuwa dla mnie, a gdy się Karolowi XII noga powinie, w Polsce powinienem wszystko znaleźć w pogotowiu. Stosunki w Warszawie i Krakowie utrzymać potrzeba... z nikim nie zrywać, obiecywać, jeśli nie płacić. Cośmy z tobą Fleming, rozpoczęli na opanowanie Rzeczpospolitej, na rozdzielenie jej z Piotrem i z...