lem, skosztował sucharów i zatęchłej wody, ulubieńcy królowej, popsuci byli, jak synowie królewscy.
Zaledwie na kwandrans przed przybyciem księcia Aleksandra, cała w płomieniach ze zmęczenia wyszła do salonu piękna Urszula, ustrojona z wielkim i wytwornym smakiem.
Suknia mieniona ze srebrem, cała koronkami obszywana, włosy cudownie ufryzowane do twarzyczki, na rączkach brylanty ogromne, na szyi rzeka dyamentów, we włosach djadem.. ale przedewszystkiem w niej całej ogień i życie, coś tajemniczo nęcącego, mgłą melancholii osłoniona, swawola dziecinna.
W towarzystwie Augusta stała się mistrzynią tego kunsztu zalotów, którego on mógł być nauczycielem. Książe Aleksander, młody, piękny, więcej daleko francuz niż polak, bo w nim krwi starej szlacheckiej dopytać było trudno, nieco sztywny, trochę zimny, ale wielce pańskiego tonu — gdyby nie był ani królewiczem, ani Sobieskim, niewiastę taką, jak Cieszyńska księżna musiałby był zająć sobą, zachwycić. On też nudził się. Smutny był, potrzebował rozrywki — i gdy się zbliżyli do siebie, oboje byli niezmiernie z tego szczęśliwi.
Książe ani mógł przypuścić, aby dawna ulubienica Augusta na niego zastawiła sidła, ale rozumiał to, iż jej jako mściciel mógł być potrzebnym... Ona? nie wątpiła o niczem. „Przybył, widział,” widział ją, a ona musiała zwyciężyć.
Sidła były umiejętnie i szczęśliwie zastawione... Przyznała się, że teraz, jeszcze nic powiedzieć nie może, ale potrzebowała zakląć, przestrzedz, aby był ostrożnym. Miała mu potem wkrótce odkryć wszystko. Ubolewała nad losem Jakóba i Konstantego, z tego co słyszała w Saksonii, tworząc opisy okropnych więzień Pleissenburga i Königsteinu, chwytała za ręce Aleksandra, błagając go, aby się nie narażał i do Polski nie wracał... i t. d.
W tem wszystkiem nie było związku, ale któż od
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/133
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.