Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zalotne dziewczę, ustroiło się dla gościa ze staraniem nadzwyczajnem, matka i ona pracowały nad tem dzień cały. Była też czarującą, choć więcej wdziękiem młodości, niż klejnocikami i szarfami któremi ją ubrano... Nadzwyczajna jej piękność odrazu na zapalonym Auguście uczyniła wrażenie wielkie... Constantini spostrzegł to i lękał się tylko, aby namiętność nie wybuchnęła zbyt gwałtownie, pośpiesznie i nie zdradziła go. Król sam nie życzył sobie tu być poznanym, gotów był do ofiar... ale się obawiał Hoymowej i trochę wstydził, że spadł tak nizko.
Przy wieczerzy, choć pił wiele, zachował się tak, iż mógł ujść za oficera i syna majętnej familii grafów... jakim go opowiadano. Starając się podobać nadzwyczaj był uprzejmym dla Renardów, iż się nie wahali przyrzec chętne przyjęcie.
Henrjetce podobał się piękny oficer, ale budził w niej jakąś obawę... domyślała się, że nie był tym, kim go jej przedstawiono... zdradzały drobne rzeczy, ogromne pierścienie brylantowe na palcach i guzy u kamizelki z kosztownych kamieni.
Gdy król tak zabawiał się wieczorami, dniami zajęty swą polityką, wojskiem i łagodzeniem rozdrażnienia jakie uwięzienie Sobieskich i Jabłonowskiego wywołało, Witke niespokojny pod jakimś pozorem wyrwał się z Łowicza i naprzód wbiegł do Renardów.
Włoch zalecał im mocno zachowanie tajemnicy o wieczornych odwiedzinach, ale kupiec był na takiej stopie z niemi wszystkiemi, iż ukryć przed nim, co się działo w domu nie było podobna. Pierwsza się wygadała Henrjetka spodziewając się, że Witke jej odkryje prawdziwe nazwisko tego oficera. Niemcowi już i tak podejrzewającemu Constantiniego nie było trudno zgadnąć, kogo on tu przyprowadzał, opowiadanie dziewczyny o pierścieniach i guzach, dało mu pewność, że się nie mylił, ale nie chciał powiedzieć jej, że to ten oficer był królem.