Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tów, prezentacji, mów i procesji. Wszystko to czcze, a nużące bez miary...
— A! tak jest, tak jest! — potwierdził wojewoda — lubować się w tem mogą tylko ludzie płosi, ale czego zwyczaj wymaga, co tradycja narzucają, spełnić się musi. Koronacja ze wszystkiemi jej przynależytościami dokonana, ale teraz dopiero sejm następuje... orzech do zgryzienia twardy.
Oba zamilkli, Dzieduszycki potrząsnął głową.
— Najgorsza to — rzekł — że go trudno uczynić prawnym, bo nim nie jest, nie cała rzeczpospolita będzie na nim reprezentowaną.
— A kwestje przyjdą — dodał wojewoda — które i najpełniejszemu zgromadzeniu rozstrzygać by nie łatwo było...
Po krótkiem milczeniu Jabłonowski dodał.
— Wiecie, że oryginał paktów konwentów zaginął.
Ruszył ramionami Dzieduszycki, a wojewoda z pewnym przekąsem ciszej dokończył.
— Osobliwa to rzecz, że co zawadzać by mogło, w sam czas znika, a co pomagać ma, znajduje się najniespodziewaniej. Wielkie to szczęście króla, szczerze powiedziawszy... niepodoba mi się.
Trochę zdziwiony spojrzał na mówiącego pan starosta. Parę razy w milczeniu zmierzył krokami niewielki pokój gospodarz i, zawróciwszy, stanął przed swym gościem.
— Tak, tak, wiele mi się rzeczy niepodoba, i dla tego widzicie mnie smutnym. Przed wami zeznać to mogę — mówił dalej — sam nasz nowy regent, im go bliżej poznaję, tem mniej mi przypada do serca..
Dzieduszycki szeroko zdziwione otworzył oczy. Wojewoda westchnął.
— Gładki, miły, uprzejmy — ciągnął dalej wojewoda — ale zbyt łatwy, gdy o rozwiązanie takich węzłów idzie, które, dla sumiennego człowieka bywają szkopułem i zaporą. Wszystko omija lub nadrabia, śmieje się ze wszystkiego. Rozumiem teraz, że