Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ców tego domu, w którym od tak dawna zamieszkiwał, posądzony został o nagłego oszusta.
Rzecz się miała w sposób następujący:
Profesor swoim zwyczajem udał się był do biblioteki po obiedzie. Dla pomocy wziął z sobą ubogiego ucznia, który mu książki zdejmował, otrzepywał i na pułki układał.... Tego dnia po dwu leciech oczekiwania przypadła koléj na stare bukiny, nabyte po ks. Jeremim, których dotąd baczniéj nigdy nie rozpatrywał Kudełka... Na górnéj pułce stał w futerale dobrze zamkniętym, gruby tom z napisem złoconemi głoskami: Breviarium romanum.
Profesor wskazał go uczniowi ręką i rzekł.
— Pokaż no mi ten brewiarz w futerale, raz go trzeba przecie wyegzaminować jak należy, bo jeśli edycya nowsza, to go któremu księdzu daruję.
Pyłu było na futerale co niemiara. Otrzepawszy starannie, uczeń chciał ułatwić staremu zajrzenie do książki dobywając ja z tego pudełka. Wierzch zszedł dosyć łatwo, ale gdy przyszło wysuwać samą książkę, student, choć ją między kolana wziął i z całéj mocy męcząc się usiłował wydostać, upadł a nic nie zrobił. Dopieroż Kudełka podniósłszy i brewiarz i chłopca, kazał mu z całych sił trzymać za futerał, a sam dobrze księgę ująwszy, z wielkim wysiłkiem ledwie nie ledwie ją z tych kleszczów uwolnił. Spotnieli oba. — Profesor położył książkę na kolanach i miał tytułu szukać, gdy mu się sama rozpadła na dwoje... i — między kartami drukowanemi... ukazał się ogromny pakiet papierów, pięciu pieczęciami obwarowany...
On to sprawił, że brewiarzowi tak nie łatwo przyszło się wydostać na światło dzienne... Profesor chwycił kopertę... i krzyknął ze zdziwienia.
Stało na niéj charakterem bardzo wyraźnym.
„Na ręce ks. prałata Jeremiego Zakliki, dla syna mojego Teodora Murmińskiego, do rąk własnych.“
Niżéj był podpis prezesowéj, imię de domo, primo voto i secundo. — Podpisała się Murmińska!“
Był to ten nieszczęsny depozyt, który ks. Jeremiemu spokojnie umrzeć nie dawał, którego tyle się