Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   251   —

za późno, zwrócić uwagę starego króla na to niewłaściwe wychowanie niewieście.
Zapewne i ożenienie Zygmunta Augusta mieć mogło na celu wyzwolenie go z pod opieki macierzyńskiej i uczynienie samoistniejszym. Przyjaźń dworu austryackiego nastręczyła z tego domu księżniczkę Elżbietę, z Anny Jagiellonki, córki Władysława czeskiego, zrodzoną.
Była to pani młodziuchna, piękna i ze wszech miar szczęśliwie na małżonkę Augustowi dobrana. Ale związek ten, zapewne mimo oporu Bony zawarty, miał z najpiękniejszych nadziei najboleśniejsze zrodzić zawody, z powodu coraz większej władzy przywłaszczanej sobie przez królową matkę.
„Młody król — pisał naówczas Włoch do Polski wysłany — jest przystojny i zdaje się posiadać najpiękniejsze zdolności, ale boi się dotąd bardzo pani matki, tak, że nic nie robi, nic nie mówi bez niej. Bądź wasza królewska mość o tem przekonany, że wkrótce to stadło małżeńskie stanie się najczulszem i świętem, jak być powinno. Wszyscy Polacy od najniższego do najwyższego, i sam król stary, i dwór cały ubóztwiają swoją królową, najświątobliwszą córkę w. k. mości, i nie spuszczają jej z oka.“
Zaledwie Elżbieta przybyła do Krakowa, gdy czułość, jaką dla niej stary Zygmunt okazywał, a młodego przywiązanie zastraszyło Bonę. Natychmiast poczęła w sposób najdziwaczniejszy a najszczególniejszy prześladować biedną Elżbietę, syna od niej gwałtem odrywać, dawne mu jego miłośnice nastręczać, młodą panią osamotniać, życie jej czyniąc męczeństwem niezasłużonem a nieznośnem.
Bona już była naówczas panią samowładną; Zygmunt, siedmdsiesiąt-kilko-letni, znękany walkami życia, opierać się już nie zdołał.
„Mówić ze starym królem — pisze Włoch Marsupin — jest to samo co nie mówić z nikim. Król jegomość nie ma własne] woli, tak jest na wędzidle trzymany. Wszystko ma w ręku królowa Bona. Bona jedna całem państwem rządzi, wszystkim rozkazy wydaje, i tak już naprzykrzyła się wszystkim przedniejszym panom i szlachcie, że ledwie potrafią znieść ją do końca życia starego króla; dziś jednak rządzą się największą cierpliwością, a bodaj bojaźnią. Młody król nic nie mówi, niczego słuchać nie chce, i do żadnych spraw mieszać się nie śmie, tak boi się królowej Bony, matki swojej. Wierzą, że jest pod wpływem czarów matki, codzień bowiem do niej chodzi, od pierwszej nocy po dzień dzisiejszy.“
Osamotniona, prześladowana biedna Elżbieta nie odetchnęła swobodniej, aż po długim oporze Bony, na usilne nalegania panów litewskich,