Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprawił dobrze winem oblane, przecie w domu już nieledwie gościem tylko bywał. Co miała czynić jéjmość? Musiała przy kolebkach czuwać i całe gospodarstwo wziąć na głowę.
Gdyby nie to, włodarze i pisarze roznieśliby wszystko, czując że chorąży na nic nie patrzył i nie pilnował niczego. Lecz zaledwie popróbowali, gdy jéjmość okazała, że jest w domu panią. Że była milczącą i łagodną, nie spodziewali się ażeby ostro się brać mogła; jedni zuchwalstwem, drudzy wykrętami poczęli się jéj z rąk dobywać — aliści choć słowa próżnego nie rzekła, natychmiast pozbyła się opornych i postawiła na swojém.
Wilczek się w nic nie wdawał. Biegali do niego na skargi, poprzepędzał ich. Dogodnie mu było, że się miał na kogo spuścić.
Drugiego roku o szczęściu domowém ani mowy ani nadziei jego nie było! Wilczek rzadko dzień u siebie przesiedział, a gdy przybył odpocząć, albo się kładł spać zmęczony, lub do żony szukał pretensji i wymówki jéj czynił, iż mu szczęścia w dom nie wniosła.
— Jakąście mię brali, taką mię macie, — odpowiadała cierpliwie pani Wilczkowa. Albożem zawczasu was nie przestrzegała iż serca dać nie mogę? Wiary małżeńskiéj dotrzymam wam święcie, bo to w mocy ludzkiéj jest, a miłować nie mogę, bo miłość jest od Boga daną. Poszanowanie i po-