Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wielki świat małego miasteczka 02.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 81 )

demnie podał mi parasol. Uchwyciłem go co prędzej i powtarzając sobie w myśli zamysły moje, wyszedłem. Wiele musiałem ponieść trudności nim się do mieszkania mojej przyszłej dobrałem, jednak nie bez dobrze zbryzganych butów. Z pośpiechu zapomniałem w sieni nóg obetrzeć i to było początkiem złego; bo Pan Pretfic ujrzawszy mokre ślady nóg na podłodze, najdziwniej się krzywić zaczął. Mama zajęta była pończoszką w drugim końcu pokoju i dość wesoło mię powitała; nie mogło to jednak ani w części osłabić wrażenia, jakie na mnie kwaśna mina jegomości zrobiła. Szła rozmowa obojętnie, a ja pomimo starań mo-