Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wielki świat małego miasteczka 02.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 95 )

— Będzie jutro pogoda. Na te słowa próżno wstrzymywane śmiéchy dały się słyszeć po kątach, a Mięta z równą powagą, której nic w świecie naruszyć nie zdoła, odezwał się z drugiego końca:
— Słońce zachodziło za chmurę. Panny znowu przyłożyły chustki do ust, a Burmistrz powstając z krzesła i prostując się na wszystkie strony, dodał:
— Mam po uszy roboty na jutro.
— Spodziéwać się słoty, rzekł odchrząknąwszy godny pacient JMPan Stolnik Słomka, noga moja boleć mię zaczyna.
— Co się tycze nogi, przebąknął znowu doktór spoglądając na zé-