Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wielki świat małego miasteczka 01.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 188 )

jej czépka, spadło na białe skronie. Staruszka, obok siedząca zdawała się być jej matką — miała na sobie jupkę bielistkami podbitą, na głowie kapturek floransowy watowany, służący zamiast kapelusza, — woreczek z którego wyglądały prątki od pończochy, leżał na kolankach, a obok niego gruba i wielka książka od nabożeństwa z klamrami. Panienka przysłuchując się ojcu, opowiadającemu cóś powoli, wstrzymywała drżącego od strachu pieska, na głos szczekającej za pojazdem starszyzny, i przestrzegała dwóch chłopczyków siedzących na przedzie, w białych kapelusikach i kurtkach.