Gdym powiedział nazwisko Hrynieckiéj, Stoińska która znała wdowę, znowu kwaśną zrobiła minę. Mnie to zabolało...
Za drugą bytnością spytałem jéj czemuby na moją narzeczoną zdała się nie łaskawą?
— Ale ja przeciwko niéj, uchowaj Boże, nie mam nic, owszem piękne to jest, że bogatszego nie chciała a wam dochowała wiary... tylko — widzicie, panie Rochu, ja z temi trzymam co powiadają, że dzieci są do rodziców podobne, a Hryniecka płocha była. Wy sami tego doświadczyliście.
Nie mogłem zaprzeczyć, alem jednak stawał w obronie Filipinki, bom jéj pewnym był. Listy mi świadczyły o tém, że postanowienie jéj niezmienném było.
Przychodziły one regularnie przez Karpowicza, a że nie zawsze mogłem umyślnego po nie posyłać, ułożyłem się z proboszczem tak, żeśmy każdy na przemiany człowieka wyprawiali dla korespondencji i sprawunków.
Było to już w maju, a ja przystrajałem jak mogłem dominę moją, do wesela się gotując, gdy jednego tygodnia powrócił wysłany Wojtek i od Karpowicza nie przyniósł mi nic. Tknęło mnie to mocno.
Napadłem na chłopa, ale ten mi się zaklinał na
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W pocie czoła.djvu/171
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.