Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W pocie czoła.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

narzekali, chociaż na prawdę, zawsze mi się zdało iż najwięcéj samych siebie obwiniać byli powinni. Mnie jakoś Bóg dał, żem przy różnych przygodach dotykających, nie piszczał zbytnio i nie wyrzekał, choć nieraz różczka smagnęła.
Spokojnym umysłem nieuchronne losy ludzkie znosiłem boć z kolebki z sobą dolę taką bierzemy, że cierpieć każdemu potrzeba. Skarga nie pomoże a siły odbiera i człowieka w oczach drugich małym czyni. Dzieci płaczą, a mąż wielkiego ducha pracuje i milczy, gdy można złego naprawiając, gdy nad siłę — cierpiąc mężnie.
Zatem po ladajakim tym argumencie, ad rem przystępuję.
A naprzód wyznać to muszę, iż rodziców mych i pochodzenia zgoła nie znam, do czego czyniąc tę spowiedź z życia rzetelną mogę się i powinienem przyznać. Nie jestem sprawcą losu tego, zatem wstydzić się nie potrzebuję — o tyle o ilem się mógł chłopięciem będąc dowiedzieć o sobie, nieznana uboga niewiasta... chora i wymizerowana przyszedłszy do wsi Połowinnik na Podlasiu z dzieckiem na ręku, gdy jéj ludzie nie znając, a śmierci się i kłopotu obawiając do domu nigdzie przyjąć nie chcieli — jednéj nocy pod płotem między pokrzywami zmarła. Naleziono mnie przy niéj ledwie żywego...