Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Nadszedł wieczór i noc. Tadeusz, który ludzi do swoich dziwactw przyzwyczaił, wyszedł pocichu z domu nad jezioro. Noc była czarna, we wsi światła pogasły, świeciło się tylko w karczmie, i odbite światło okna połyskiwało na wodzie spokojnego jeziora. Czasami słychać było oddalone gdzieniegdzie podwórzowych psów naszczekiwanie, szmer wody co się do snu kołysała, i pisk żurawia od studni, poruszanego wiatrem, i pianie kogutów, i ryk urywany by-