Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A jakże! najchętniéj: siadaj ze mną! Albo czekaj: mamże ci przerywać polowanie? Niech konie idą, my posiedzim na przesmyku, pogawędzim swobodnie.
— Paweł! — zawołał na furmana — ruszaj do dworu, tu blizko. Jakże się twoja wieś nazywa?
— Jezioro.
— Ruszajże tam do Jeziora, wyprząż konie, zasyp obrok i powiédz, niech robią śniadanie.
Tadeusz podziękował skinieniem, konie ruszyły; oni usiedli i powoli swobodnie rozmawiać zaczęli.
August był towarzyszem szkolnym Tadeusza, kolegą uniwersyteckim, dawnym przyjacielem. Któż nie wié, co to są przyjaźni młode, nierozerwane związki, których żadna siła zupełnie rozprząść nie może, bo je utrzymuje czarodziejskie młodości wspomnienie? W późniejszych latach wiążą się i rozwiązują stosunki, zaciąga się przyjaźnie i porzuca bez żalu; do młodych, dawnych przyjaciół choćby nie byli warci najszlachetniejszego tego uczucia, zawsze serce ciągnie.