Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
43

Za krzakami stojący Wacław ruszył ramionami...


Przyszli tak już z przerwaną rozmową pod ganek dworu...
Tu siedząc za stołem z butelkami węgrzyna, przygotował się kasztelan na uwikłanie i skonwinkowanie Karola swą wymową, sofizmatami, argumentami... ani on, ani Wacław nie wiedzieli, nie domyślali się, że owo wielkie zadanie samo w sercu poczciwego człowieka już się ofiarą rozwiązało.
Stary wyga, kasztelan postrzegł od razu, iż miał do czynienia nie z pospolitym człowiekiem, na któregoby lada jakie starczyły sidła... Od dwóch słów poczuł, iż to mur nie do przebicia, jeśli się sam dobrowolnie nie otworzy.
Wacław w ogrodzie nie dosłyszał nic... przypatrzył się tylko nieméj scenie między Ewą a bratem; zostawiwszy więc Karola w rękach pana kasztelana, pobiegł za żoną, aby się co rychléj dowiedzieć co zrobiła... Ale Ewa poruszona do głębi, odepchnęła go zimném milczeniem. Chlubić się tém łatwém zwycięztwem znajdowała ohy-