Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
308

Spodziewana z Austryą wojna wybuchnęła nareszcie, w legiony wstąpił duch nowy; wieść o posiłkach moskiewskich, o Suworowie rozchodziła się już... a polska dłoń drzała z pragnienia zemsty..
Rozkoszą prawie było walczyć nie z ludem i mnichami ale z nieprzyjaciołmi kraju własnego.. nadewszystko ze znienawidzonym moskalem, z rzeźnikiem Pragi, z żołdactwem Carów, które się zmazało krwią polską.
Ale właśnie ta wyprawa do niczego doprowadzić nie mogła, była tylko heroiczną obroną; — w nieszczęśliwych warunkach przedsięwzięta, z liczbą wojsk niewystarczającą, by zwycięzko stanąć przeciwko sprzymierzonym — tworzyła bohaterów, ale zwycięztwa chwilowe nie mogły pokryć klęsk.. miesięcy.
Polacy szli chciwiéj jeszcze do walki, bo zwycięztwem spodziewali się zbliżyć ku ojczyznie! próżne nadzieje!
Pod Legnano w przeddzień bitwy na biwakach odpoczywał chwilowo Karol, gdy do niego przyszedł stary Darewski. Twarz starca tego dnia jakaś była rozjaśniona i weselsza niż zwykle..
— A no, towarzyszu broni, rzekł mu, wyciągając dłoń namulaną i ściskając krzepko po-